Mysz, lew i stara chata


Dziś przedstawię Wam kilka zaległości, które zrobiłam już dość dawno. Bynajmniej nie będzie chronologicznie lecz alfabetycznie ;-)

Na pierwszy ogień Lala. Lady Lala. O zgrozo przypomina moją nauczycielkę matematyki... sympatyczną nauczycielkę dodam :) Ile ma wzrostu? Nie wiem. Jakoś nie przyszło mi do głowy żeby ją pomierzyć. Lalę oczywiście ;) Ogólnie rzecz biorąc kombinuję. 



Lew. Oj, już dawno nie szyłam tych swoich zwierzów. Chyba bym powiedziała, że są takie "moje", "w moim stylu". Ale i one ewoluują.


 Wyjaśnię: mysz. Gdyby ktoś miał wątpliwości.


Pipi. To moja pierwsza aplikacja jaką zrobiłam na poszewce na jaśka. Wcześniej Esterka spała na podusi w poszewce, na której spałam jeszcze ja... uznałam, że jest już za stara i zbyt sprana i bezbarwna. Aplikacje są fajne.


Rękaw na torebki foliowe. Kolorowy i elegancki. Wisi sobie na klamce a dzieciaki traktuję go jako worek treningowy.



A teraz o wyjeździe do domu babci- mojego domu. Jutro znów tam wracamy. Tym razem dołączą do nas moi obydwaj bracia. Pracy jest... ufffff. Ogrom. W zeszłym tygodniu zaplanowałam sobie ostre sprzątanie domu skończyło się na czytaniu książki i odganianiu końskich much (no... zerwałam trochę darni z chodnika). Tego domu nikt nie sprzątał od lat. Pająków, pajęczyn, zdechłych robali tam jest tyle, że bałam się tam czegokolwiek dotknąć... Jeśli wejdzie tam ktoś jeszcze ze mną będę mogła przynajmniej mieć wsparcie psychiczne... W dodatku w kuchni jest wielka dziura w podłodze bo dechy spróchniały. Poza tym trzeba było wyłożyć pieniądze na wjazd na podwórko jako, że gmina planuje remont drogi i pogłębianie rowów melioracyjnych, co pochłonęło pieniądze na nasz wakacyjny wyjazd... żegnaj morze. A wjazd będzie w tym roku zrobiony: może. Bo miał być już zeszłej jesieni. Jutro trzeba zebrać trawę i skosić resztę podwórka. Fajnie by było, żeby udało się zerwać darnie z reszty chodnika i oczywiście ogarnąć dom. Będzie nas czwórka do pracy więc myślę, że coś tam popchniemy... może nawet pewnego razu tam zanocujemy... a w końcu zamieszkamy. 

Share:

4 komentarze

  1. Świetne szyjątka ^^ Lala ma niesamowitą twarz, a Pipi jest po prostu przeurocza ^^
    Życzę Ci, żeby praca przy domu babci szła szybko i bezproblemowo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lew z myszą, chyba się wymienili na temperamenty/charaktery, sądząc po ich minach ... cudne, też bardzo w moim guście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie cudne te Twoje zwierzaki:)) urzekające :)))

    OdpowiedzUsuń

Twoje słowa karmią mojego bloga. Dziękuję!